sobota, 12 listopada 2011

Los Angeles

Dobry wieczór (:

Dzisiejszy temat taki oderwany od mojej rzeczywistości i to aż za bardzo.
Los Ageles to moje marzenie od paru lat. Dokładnie od momentu gdy dowiedziałam się że mieszkałabym właśnie w USA. Byłby to Nowy Jork, albo gdzieś w pobliżu, ale zawsze to łatwiej o przeprowadzkę do L.A. ;)
Przybliżając Was do tematu. Jak byłam mała, 2 lata około, moja ciocia wrzuciła losy na loterię o wizy do USA. Mój (św. pamięci) Ojciec wygrał. Było wszystko przygotowane, papiery, prawie spakowani.. Okazało się, że był jakiś przekręt w związku z konkursem i odwołali większość wiz. W tym niestety naszą. Wielka szkoda, bo właśnie bym pisała z USA, prawdopodobnie po angielsku chyba że by mnie polskiego nauczyli ;) Ale to nie o to chodzi.. Byłabym tam. W cudownym kraju. I kto wie? Może wybrałabym się na casting i to ja została słynną Bellą Swan z sagi Zmierzch? Wiem, że mało prawdopodobne, ale gdybym była tam to dużo łatwiejsze i może jednak. Albo Eleną Gilbert z Pamiętników wampirów.. No trudno. Jestem w Polsce. A byłabym w lub niedaleko Nowego Jorku z tego względu, że gdzieś tam mieszka moja ciotka i by nam pomogła przez jakiś czas ;)
Ale powiem tak, jak tylko się o tym dowiedziałam to tak bardzo chciałam by ten konkurs się powtórzył, bym mogła się zgłosić, albo moja mam, byśmy wygrały. Czekałam i nic o tym nie słyszałam.  W tym roku.. przegapiłam !:( Niestety. I okazało się, że taka akcja jest co roku. Czekam więc na następną z niecierpliwością, przygotowując się do ewentualnej przeprowadzki zostawiając przyjaciół tutaj. Wielu z nich będzie mi szczerze brakowało, ale może kiedyś uda mi się kogoś ściągnąć do siebie ;)
Ale przez najbliższy rok niestety nie wyjadę i niestety nie pokaże się ze mną żaden film. Trudno. trzeba to jakoś przeżyć. Ale żałuję, że nie grzebałam w sieci za tanimi wizami by jechać ot tak bez loterii i zostać tam. Może i jestem zbytnią optymistką, ale może akurat to ja byłabym dziewczyną wampira ;)
Okey.. dość gdybania.
Stało się a raczej nie stało się. Czasu niestety nie wrócę. A może stety? bo nie poznałabym tylu fajnych osób. i Was. A może jednak bym poznała? Nie wiem. Ale wiem, że muszę zawalczyć o ten wyjazd bo za dużo rzeczy już żałuję, że nie zrobiłam wcześniej przez moje lenistwo i nie chcę dopisywać do tej listy kolejnych punktów. Oby się udało. Max na 21-22 wyjechać to będzie ok. Tak sądzę. Nie później, bo życie ucieka mi przez palce. Miałam 13 lat. potem 15. teraz 19. Kiedy to minęło? 6 lat a ja stoję w miejscu. dosłownie i w przenośni. Ale z marzeniami, z zamiarami, z karierą, z przyszłością na pewno stoję w miejscu. Tak więc chcę się rozwinąć i wylecieć do LA miasta gwiazd filmowych.

Myślę, że żadnych info co to jest Los Angeles nie muszę wyszukiwać. A jeżeli kogoś tak bardzo interesuje liczba ludności, obszar itp. to zapraszam na wikipedię i wpisać "Los Angeles" ;) Jedyną rzeczą, która nie tyle mnie zaciekawiła co bardzo ucieszyła biorąc pod uwagę, że to tam chce zamieszkać to klimat. I wspomniana już przeze mnie wikipedia opisuje go tak:

"Los Angeles leży w strefie klimatu śródziemnomorskiego, z łagodnymi i wilgotnymi zimami, oraz gorącymi i suchymi latami. Ogólnie pogoda zwykle jest słoneczna (około 325 dni słonecznych w ciągu roku). Temperatury latem często przekraczają 32 °C, jednak średnia jest równa 29 °C. Latem temperatura prawie nigdy nie spada poniżej 18 °C w dzień. Średnie temperatury zimą utrzymują się na poziomie 21 °C, i prawie nigdy nie spadają poniżej 8 °C w dzień. Średnia temperatura stycznia jest równa 14,6 °C, a lipca 23,5 °C. Najwyższą temperaturę 46,7 °C zanotowano w Canoga Park w 1985 roku. Najniższą temperaturę w mieście zanotowano w 1989 roku, również w Canoga Park (-7,8 °C). Deszcz pada przeważnie w zimowe i wiosenne miesiące. Średnia opadów w Los Angeles jest równa 381 mm na rok. Rzadko zdarzają się opady śniegu, jednak najwyższe szczyty mają co roku pokrywę śnieżną. Mówi się, że w Los Angeles można w ten sam dzień zjeżdżać na nartach i surfować."
Żyć nie umierać! ♥
mmmm... cóż za widoki.
Nie dziwne, ze właśnie tam chcę jechać co nie? ;)

A Wy macie jakieś swoje wymarzone miejsca? Jakie one są? A może niedługo ktoś z Was już tam będzie? A może czyjeś miejsce wymarzone jest takie samo co moje? Chętnie przeczytam gdzie byście chcieli zamieszkać, albo jedynie wyjechać na jakiś czas by móc zakosztować życia w tamtym miejscu i wrócić do domu.

Dobrej nocki kochani
Trzymajcie się ciepło, bo pogoda płata figle (;
Buźka ;*

12 komentarzy:

  1. Tak mi sie podoba że aż dodam cię w html na mojego bloczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Narobili Wam nadziei na te wizy... Prawda, życie tam jest zupełnie inne. I jest łatwiej. Ale i w polsce trzeba próbować szans :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję , że marzenie się spelni! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne miejsce :) ja bym chciała w Londynie zamieszkać :d

    OdpowiedzUsuń
  5. ` piękne te miasto. <3 i w sumie uważam , że tam jest lepiej. można znaleźć pracę szybciej, a jeżeli chcesz zostać aktorką to tam masz o wiele większe szanse.. nie to co w Polsce.. aw.. zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. mi też właśnie marzy się LA :) nawet myślałam kiedyś czy by nie zostawić wszystkiego, wyjechać i zrobić wielka kariere :D ale to raczej tylko marzenia XD

    OdpowiedzUsuń
  7. gdybym sama nie uskładała na tą lustrzankę pewnie doczekałabym się jej na 18-nastkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale nawet jak wyjedziesz to bloga masz pisać dalej !

    OdpowiedzUsuń
  9. do Anonimowy: nie, nie nigdzie się nie wynoszę ;) jak bym mogła Was zostawić?

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskieee zdjęcia ! ;D
    Zapraszam http://skarbek44.blogspot.com/ ;]

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie motywacją, więc pisz :)
Na pewno odwiedzę Twojego bloga, odpiszę, przeczytam, skomentuję..
A jeżeli podoba Ci się tutaj to zaobserwuj..