Dobry wieczór kochani.
Ostatnio jestem w jakimś takim dołku i nie potrafię z niego wyjść. :/
Kompletnie nic mi się nie chce. Ledwo wstaję z łóżka.
Jak gdzieś się wybieram to tylko tak by się nie zastać. No chyba, że uczelnia to jest mus i koniec. Jak np jutro poprawa, środa wpisy, czwartek poprawa, poniedziałek dwie poprawy, potem piątek i poniedziałek po egzaminie. eh
nie mam siły
Rano, jak pisałam, koszmar. Przez dzień trochę się rozkręcę, ale nie jestem w pełni sił. Wieczorem czasem jest w miarę, innym razem padam z sił.
Nic mi się nie chcę to jedno, ale mam wewnętrzną niemoc, która narasta. Czuję, że nic nie mogę. Czegokolwiek się wezmę to i tak nie wyjdzie, nie uda się.
Czy ta niemoc, niechęć przeminie? Mam nadzieję, że niedawno, bo inaczej zasypię Was smutkami zamiast pełnymi optymizmu postami.
Potrzebuję słów otuchy. Nie żebym wymuszała, ale niejednemu się to przydaje i pomaga stanąć na nogi.
Oby jak najszybciej, bo ta niemoc jeszcze bardziej mnie dobija.
Dobrej nocy.
oj przeminie :))
OdpowiedzUsuń