Na sam początek cześć kochani! ;*
Następnie znów przeproszę, że nie odpiszę na komentarze z poprzedniego posta :( Ale jestem przeziębiona i zaraz aspirynka i do łóżka. No i też dlatego notka nie będzie zbyt długa.
Już jadąc do Zabrza zaczęłam mieć katar. Nie wiem czy nie od Agi złapałam ;) Później przez 7 godzin które spędziłam z super ekipą z lunaparku nie było ani grama kataru znać.. cud? tak, że brejka widzę xD
Na szczęście do sklepu wysyłali nas rzadko. Na szczęście, albo pecha bo akurat rozstawieni byli na parkingu centrum handlowego Platan. Ale byłyśmy raz po 6 kajzerek, 2 małe kiszone ogórki, pomidorka i 20dag. szynki drobiowej w Realu dla Oszczepa :) Oraz po 5 cheesburgerów i dużego shake'a waniliowego w McDonaldsie dla Litki.
Miałyśmy wielkiego pecha bo szef powiedział, że za każdy nas przejazd odliczy Oszczepowi (i jak się potem okazało) i Kozie od wypłaty. No to byliśmy w 4 wkurzeni :/ Ale byłam na wszystkim co chciałam: kolejka, brejk, autodromy, extreme. Rafałowi bardzo smakowały rurki z nadzieniem kakaowym czy czekoladowym z biedronki. Musze pamiętać by je kupić następnym razem ;) a to były rurki Oszczepa :)
Ogólnie powiem tak: było fajnie, ale wkurzył mnie szef, i nie tylko mnie i przez to większą część dnia miałam zepsutą :/ trudno.
czy za tydzień pojedziemy? nie wiem. raczej nie bo kasy nie mam, a poza tym nie puszczą mnie ze względu na chorobę. Dobra, może i bym wyzdrowiałą, ale nie puszczą mnie żebym znowu nie zachorowała. A szkoda. A wiecie czemu? Bo obiecałyśmy Oszczepowi flaszkę za to potrącenie z wypłaty. Najwyżej zawieziemy mu kiedyś do Sosnowca ją xD
ok. napisałam o Zabrzu i chorobie. a właśnie, był ktoś z Was w Zabrzu wczoraj??
Ostatnią częścią tematu jest egzamin. Pewnie większość z Was się domyśla jaki.
EGZAMIN NA PRAWO JAZDY jutro. godzina 10:30 teoria
z podobnej płytki i ja korzystałam. teraz na łóżeczku jeszcze testy w wersji papierowej ;)
a po teorii, jak zdam, będę czekać aż egzaminator mnie wylosuje. Wtedy jedne światła pokazać, jeden płyn pod maską - z tego co wiem, później przygotowanie do jazdy, łuk (który ponoć idzie mi najlepiej - albo jak dziś Bartek powiedziała: nigdy nie miałam z tym problemu), ruszanie na wzniesieniu i na miasto min. 40 minut jazdy i albo ja wrócę do MORDu albo egzaminator. Jak wrócę ja to będzie oczekiwanie na werdykt.
Chciałabym zdać. Raz, że trochę to kosztuje i pieniędzy i czasu. Dwa ta jazda do Krakowa.. Specjalnie jutro biorę kasę i jak nie zdam to od razu umawiam kolejny termin.
Będzie co będzie. Stres? Na razie nie. Zobaczymy jutro. Ale mam nastawienie takie: zdam to super, nie zdam to świat się nie zawali, trudno dołożę kasę, ale podejdę do egzaminu raz jeszcze.
Trzymajcie kciuki! Jutro powinnam mieć dość czasu (zależy o której będę zdawać i o ile) i wtedy odpiszę na komentarze pod poprzednim jak i tym (jak coś będzie) postem oraz nastukam coś nowego przy okazji chwaląc się zdanym lub nie zdanym egzaminem :)
To będzie tyle.
Dobrej nocki. Ja jak pisałam: aspirynka, na łóżko, testy i spać ;)
zdrowiej !! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :) będę trzymać kciuki:)
OdpowiedzUsuńpochwal się, jak egzamin. :D
OdpowiedzUsuńnie mam fotografa.
o ja mieszkam w sosnowcu ! :)
OdpowiedzUsuńkuruj się . :) powodzenia ! :*
fajny blog,dodaje do obserwowanych i licze na to samo :)
OdpowiedzUsuńwww.miss-popy.blogspot.com
trzymam kciuki, zdrowia!:)
OdpowiedzUsuńZdrówka Kochana!;* Ja też kicham, dycham i smarkam cały czas, ale nie dam się, choroba mnie nie pokona:). Będę normalnie funkcjonować póki co.
OdpowiedzUsuńNo cóż.. życzę powodzenia choć już spóźnione, mam nadzieję, że zdałaś! :))